środa, 2 czerwca 2010

Wymiatam pajęczyny z blogowych kątów...

... i budzę się, bo spałam (dosłownie) przez wiele, wiele tygodni, i witam wszystkich serdecznie, i przepraszam za długie milczenie. Przyczynkiem do tego była i wstrętna zimna pogoda, i ... nasz czwarty już z kolei maluszek, którego spodziewam się na koniec września. Na początku lutego zostało mi to oficjalnie potwierdzone i jakby piorun strzelił we mnie - nie, nie przeraziło mnie ta wiadomość - wręcz przeciwnie - ucieszyłam się z tego bardzo. Ale naszła mnie wówczas przemożna chęć przesadnego wręcz dbania o siebie (nie ma się już tych dwudziestu kilku lat, niestety, ma się dwa razy tyle), drzemania i wylegiwania się w ciągu dnia, chodzenia na długie spacery, porządnego wysypiania się po ciągłym wstawaniu do pracy bladym świtem o 5.30 - a wszystko to, niestety, z małą ilością książek i prawie w ogóle bez komputera. Od połowy marca jestem na zwolnieniu, bo niestety, pojawiły się pewne komplikacje, ale dbam "o się" i jak na razie - tfu-tfu i odpukać  w niemalowane - wszystko jest dobrze. Niebawem okaże się, czy będzie to kolejna "książkowa książniczka" czy "książkowy książę" - podaczs ostatniego badania maleństwo wypięło się na wszystkich tylną częścią ciała i nie było nic widać:-)

W ostatnich tygodniach na szczęście śpiączka mnie opuściła, odkurzyłam swoje biblioteczne zbiory, rozsiadłam się (a faktycznie rozłożyłam się na sofie w moim kąciku czytelniczym podparta wygodnymi poduchami), wrócił mi apetyt na kawę i mocną herbatę, bo jeszcze do niedawna miałam ciążowy kawowstręt. Wróciłam do czytania, zwłaszcza, że w nocy nie mogę spać - więc czytam, czytam... Pamiętam, że czekając na Klarę miałam podobnie i w drugiej połowie ciąży przeczytałam nocami wszystkie nie przeczytane wcześniej pozycje z moich półek. A teraz to chyba wiosna to sprawiła i majowa, mimo pluchy cudna zieleń w moim ogrodzie i w parku przed domem. No i w ostatnich tygodniach dotarło do mnie kilka nowych książek od zaprzyjaźnionych domów wydawniczych. Takie - mam warżenie - delikatne przypomnienie i powiedzenie mi "Rusz babo t... i weź się wreszcie do czytania!"

No to się biorę! I pokazuję pierwszy raz u mnie na blogu stosik (w połowie już właśnie ostatnio przeczytany).