
Po raz pierwszy o „Sadze Sigrun” usłyszałam kilka tygodni temu od Be.el podczas naszego literacko – rodzinnego spotkania przy herbatce w moim ogrodzie – możecie sobie wyobrazić nasze szalejące maluchy, korzystające z nieograniczonej wprost swobody, gdy matki zagadają się o książkach – moja 2-letnia Klara zjeżdżała ze zjeżdżalni głową w dół, a 4-letni Tomcio Be.el usiłował nauczyć Klarę i Mikołajka (też 2 latka) po tej zjeżdżalni zbiegać (!!!!!!!!!). Na szczęście w porę te ekscesy naszych pociech zauważyłyśmy i nic strasznego się nie stało. Ale „Saga Sigrun” już wtedy zrobiła na mnie ooogrooomne wrażenie. Tak więc biorąc książkę do ręki, w zasadzie wiedziałam, co mnie czeka. Czytelnicza uczta to mało powiedziane – (Olga Tokarczukl powiedziała o tej powieści, że „to hipnotyczna uczta czytelnicza” – i jest to moi drodzy święta prawda. Książka bowiem hipnotyzuje czytelnika i mnie też to spotkało. Dzisiaj, po lekturze „Sagi…” słów mi brakuje, żeby wyrazić swój zachwyt. Czytając miałam wrażenie, że tonę w klimacie powieściowej X. wiecznej Norwegii, że otacza mnie ta niesamowita aura prostego życia prostych ludzi, przepadłam na kilka wieczorów i chłonęłam ją całą sobą – nieśpiesznie, rozsmakowując się w powieści ze strony na stronę, przez kilka dni żyłam życiem Sigrun i jej męża Regina oraz ich dzieci Bjorna i Gudrun; żyłam życiem bohaterów powieści – pięknych, mądrych, walecznych, prawych i budzących szacunek.
Elżbieta Cherezińska sprawiła swoją przepiękną prozą, że nie mogę przestać myśleć o bohaterach „Sagi…”, ba! - nie chcę przestać o nich myśleć – zastanawiam się, jakie byłyby ich dalsze losy, jak wyglądałby ich świat, gdybym to ja mogła dopisać ich dalszy ciąg. Wiecie, dlaczego tak się dzieje? Moja teza jest następująca: to za sprawą klimatu powieści - wywołuje ona tak niesamowity wpływ na czytelnika, tak wciąga w nurt swoich wydarzeń, że zapomina się o piciu i jedzeniu; średniowieczny pogański świat Wikingów jest przedstawiony tak, że człowiekowi aż żal, że nie żyje w tamtych czasach… Wszystko przedstawione tak pięknym językiem (a jest to rzecz, na którą jako filolog – wprawdzie germański, ale zawsze (ze specjalnością językoznawstwo) – zwracam zawsze szczególną uwagę), że czytanie to prawdziwa przyjemność. Nie wiem, jak autorka to robi, ale przedstawione przez nią wewnętrzne konflikty, wojny i ekspansja Wikingów w stronę Europy oraz zetknięcie dwóch kultur: pogańskiej i chrześcijańskiej, odmalowują się w wyobraźni jak realne obrazy namalowane ręką i pędzlem mistrza - i do tego wszystkiego ta miłość – wielka, bezgraniczna, ufna i wierna, z niesamowitą dawką subtelnej i zarazem dzikiej, szalonej i bezwstydnej erotyki – nie, no słów mi naprawdę brak. Kto nie czytał – niech czym prędzej po nią sięga. Do księgarń i bibliotek: biegiem marsz!!!! To książka taka, której nie można nie przeczytać.
I jeszcze jedno - muszę to dodać, bo nie byłabym sobą - najlepsze w tym wszystkim jest to, że "Saga Sigrun" to pierwsza część cyklu - a to oznacza ni mniej, nie więcej, że będzie dalszy ciąg.
Nie mogło być dla mnie lepszej wiadomości!
Moja ocena: 6/6
Autor:Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka , Czerwiec 2009
ISBN: 978-83-7506-351-6
Liczba stron: 406
Wymiary: 145 x 205 mm
11 komentarzy:
Rany, zachwyciłaś mnie swoją recenzją! Bo ja uwielbiam takie osobiste i entuzjastyczne, o przypalonych zupach i dramtycznych ekscesach nieletnich :)) Zainteresowałaś mnie bardzo tą książką - poszukam na pewno.
Aerien, dzięki za miłe słowa - książkę gorąco polecam, bo jak przeczytałam 3 tomową "Krystynę córkę Lawransa", to żałowałam, że to koniec i że nie ma nic dalej. "Saga Sigrun" doskonale wypełniła pustkę w moim czytelniczym sercu...
Dla mnie to niezmiennie od kilku miesięcy Ksiązka Roku i z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy. Autorka jest fenomenem. Ciągle się zastanawiam, jak taka książka mogła powstać w Polsce? Na miejscu Norwegów wpadłabym w kompleksy. Byłam pewna, że Ci się spodoba:))))Od pierwszych zdań wciąga, czyta sie do zatrcacenia. I takie książki kocham:)
Be.el - Mnie wciągnęła już Twoja opowieść o niej. Rewelacja!!!
A ja mam tę książkę! Już nie mogę doczekać się lektury! Recenzja baaardzo zachęcająca! :)Pozdrawiam!
Atram_78 - zawsze bardzo mnie to cieszy, jak sięgacie po książki dzięki moim skromnym rekomendacjom. Na pewno Ci się spodoba - pozdrawiam:-)
Z całym szacunkiem dla literackich gustów - Sigrid Undset była pisarką norweską i do tego noblistką
Liv 9 - dziękuję za zwrócenie uwagi, błąd już poprawiłam oczywiście "zbyt wiele na głowie" nie tłumaczy takich niedociągnięć. A swoją drogą cieszę się, że mam takich uważnych czytelników...
wspaniala ksiazka, strasznie wciagajaca!! Polecam!!
Ja też przeczytałam i jestem zachwycona!!! Halderd też już za mną, teraz czekam na Einara ;o)
ksiązka zabrała mi 2 dni życia...wciąż jestem pod jej urokiem....zalewałam się łzami czytając ostatnie strony....dawno nie miałam w rękach tak kobiecej, sensualnej ksiązki
Prześlij komentarz