poniedziałek, 21 grudnia 2009

Jeszcze trochę adwentowo, już bardzo świątecznie i wcale nie czytelniczo...

...pozdrawiam wszystkich, którzy tu do mnie zaglądali przez tygodnie mojej wielkiej nieobecności. W tym czasie dużo czytałam, jeszcze więcej chorowałam i z chorobami walczyłam (przeżyłam potrójne zapalenie gardła - tak, tak - wszystkie trzy dziewczyny, jedna po drugiej "kładły się" do łóżka z wysoką gorączką, bólem głowy no i gardła oczywiście; do tego moje zapalenie zatok - uważam, że limit chorób na ten rok już dawno wyczerpałyśmy i nie życzymy sobie żadnych więcej). Dodam jeszcze zmasowany atak klientów niemieckich, belgijskich i włoskich na firmę, w której pracuję - wszyscy nagle zapragnęli TON towarów produkowanych przez firmę XYZ - więc w pracy spędzałam baaaardzo dłuuugie godziny, praktycznie cały czas od rana do wieczora od początku grudnia... Uwierzycie, że nie miałam nawet czasu, żeby do Was choć troszeczkę "szpyknąć, żeby tylko sprawdzić, co się dzieje. Nic kompletnie. Zapieprz taki, że pustą taczką jeździłam, bo nie było czasu załadować...

W międzyczasie moje trzy dziewoje chore i ZNUDZONE snyły się po domu (czy Wasze dzieci też nie leżą w łóżkach podczas choroby, tylko tu trochę pooglądają TV, trochę poczytają (ale bardzo mało), trochę posiedzą przed komputerem - za to wcale nie leżą i wszędzie bałaganią, począwszy od tysięcy kubków i talerzyków zostawianych w miejscach "gdzie popadnie" na milionach husteczek rozrzuconych najczęściej w okolicach przesiadywania - ja za to z lubością ogromną pochłonęłam "Sensacje z dawnych lat" Kalety i "Mój język prywatny" Bralczyka (mam nadzieję, że w święta znajdę wreszcie czas, żeby spiasać moje wrażenia z lektury.

Co poza tym? Wczoraj wreszcie wzięłam się za moje wieńce adwentowe , bo Boże Narodzenie bez wieńca na drzwiach wejściowych i na wigilijnym stole jest dla mnie nie do wyobrażenia- zrobiłam ich sztuk 2. Ten z pomarańczowymi kwiatami dla nas - mój K. powiesił go na zewnątrz, na drzwiach... Zrobiłam go z jodły, więc wytrzyma na dworze praktycznie do Wielkanocy:-)))




... natomiast ten z kwiatkami białymi zamówiła klasa mojej Najstarszej lecealistki - ich wychowawczyni dostanie go w prezencie pod choinkę. A że młodzież nie wie, czy ich pani mieszka w bloku, czy w domu, zdecydowali się na wersję wieńca "na stół". Pani o moim blogu nie ma pojęcia, więc pozwolę sobie zamieścić zdjęcia już dziś, mimo, że prezent zostanie przekazany dopiero jutro podczas klasowej Wigilii.








I na koniec prezent, który - wprawdzie w 100% polski - ale przyjechał do mnie z niemieckiego Hofu - studiuje tam dziewczyna, narzeczona właściwie, zaprzyjaźnionego z nami pewnego Tomka. Kilka razy pomogłam jej w sprawdzeniu niemieckich referatów, poprawieniu błędów itd. itp. i wczoraj przed południem "DING - DONG" do drzwi (właśnie plotłam pierwszy wieniec, bałagan straszny, wszędzie sterty jodły, zwoje drutu i kilogramy ozdób i pistoletów na gorący klej) - otwieram, a tam ... Święty Mikołaj z prezentem . Sandrze i Tomkowi bardzo serdecznie dziękuję za wspaniały zapas herbaty na całą zimę, bo dobrą herbatką wolę się bardziej uraczyć niż filiżanką kawy. Zrobiło mi się naprawdę bardzo miło, tym bardziej, że i wieńce się ostatecznie udały...





A tak w ogóle - do świąt, oprócz zrobionych wczoraj ozdobnych wieńców i ubranej kilka dni temu choinki, nie mam jeszcze nic. Nie mam jeszcze połowy prezentów, nie mam zakupów, nie mam posprzątane, nie mam planu co upiec itp, i jeszcze jutro i pojutrze idę do pracy. Wierzę jednak, że jakoś to będzie. W zasadzie nie jakoś, będzie jak zwykle cudownie, wspaniale i magicznie. Jak w każde Boże Narodzenie...

15 komentarzy:

Bernadetta Darska pisze...

Piękne! I milknę z zachwytu! :) Będę patrzeć i podziwiać!

Medola pisze...

Cuda... ach, moje drzwi bez wieńca ;) Podziwiam zdolności i tak jak Bednadetta - zamilknę.

clevera pisze...

Rozbawiłaś mnie z tą taczką, znaczy humor na święta jest mimo tych talerzyków i chorób. Nie wiedziałam, że na zewnątrz powinien być spacjalny gatunek choinki. Wieńce przepiękne, a stos herbat jeszcze piękniejszy.:))

Lilithin pisze...

Piękne wieńce!
Usłyszałam dziś w radiu, że niepotrzebna jest ta cała gonitwa świąteczna, wystarczy czysta dusza :) Pozdrawiam z mroźnego Śląska :)

Caitri pisze...

Wieńce są piękne! Wspaniale Ci wyszły.

Pozdrawiam i wesołych Świąt życzę! :D

MySweetDreams pisze...

Bernadetto, miło mi ogromnie:-)

MySweetDreams pisze...

Medolo - Tobie również dziękuję. Ja swoich drzwi bez wieńca na Boże Narodzenie nie pamiętam - odkąd mieszkamy w naszym nowym domu (a to już w tym roku 9-ta Gwiazdka) - zawsze plotę wieniec z ozdobami. Wiesz, że nie trzeba do tego żadnych wielkich zdolności?

Pozdrawiam świątecznie:-)

MySweetDreams pisze...

Clevero - pierwsze dwa robiłam ze świerku, ale op kilku tygodniach, ok. połowy stycznia opadały przy zamykaniu drzwi. Potem odkryłam jodłę i tak już od lat robię te moje wianki z gałązek jodłowych. Są naprawdę bardzo wytrzymałe na zewnątrz. Pozdrawiam serdecznie:-)

MySweetDreams pisze...

Lilithin - cieszę się, że Ci się podobają. W tym roku nie gonię, bo po prostu nie mam na to czasu, okien nie myję, bo mi pierzchną ręce na zimnie, a prezenty upatrzone, ale jeszcze nie kupione - zrobię to dziś po południu.
Pozdrawiam z niemniej mroźnej Wielkopolski:-)

MySweetDreams pisze...

Caitri - dzięki za słowa uznania:-) Najlepszego na Święta:-)

Florentyna pisze...

Piękne wieńce:-)
Wszystkiego dobrego na święta.

nutta pisze...

Piękne prace. Pozdrawiam prawie świątecznie :)

Anonimowy pisze...

Piękne wieńce. Też jestem za tym, że nie ma to jak zrobione własnoręcznie, a nie kupione. Poza tym takich ładnych nie sprzedają :)Pozdrawiam.
Wesołych Świąt!

magamara pisze...

Wesolych Swiat! Imponujace przygotowania! :) Pozdrawiam serdecznie

be.el pisze...

Wieńce podziwiałam jak odbierałam króla;) A stos herbaty ...hm hm pewnie się kiedys na nią wprosimy. Zdrowia życzymy i radosnych, zdrowych i dobrych Świąt!!!!