wtorek, 24 listopada 2009

Rzemiosło zabijania - Norbert Gstrein

„Rzemiosło zabijania” to lektura, która ani nie jest łatwa w odbiorze, ani tym bardziej w ocenie, aczkolwiek muszę przyznać, że czyta się ją bardzo przyjemnie. Akcja toczy się powoli, nie jest nastawiona na jakieś szybkie zwroty akcji, na budowanie napięcia, nie epatuje wojennym cierpieniem bohaterów – w zasadzie można by ją określić mianem lektury dla czytelniczych smakoszy, dla których ważne jest co czytają, a nie ile i jak długo. Bohaterowie poświęcają wiele czasu na przemyślenia, autor zawarł w niej sporo bardzo trafnych refleksji na temat wojny, zniszczenia, straty, przeżyć...Mimo, że fabuła oparta jest na konflikcie zbrojnym w byłej Jugosławii, nie jest to typowa książka o tematyce wojennej, a przynajmniej jest inna, niż te, które do tej pory przeczytałam. Bohaterowie skupieni są raczej na przeżywaniu strat i zniszczenia, jakie ze sobą niesie wojna. Śmierć austriackiego dziennikarza Christiana Allmayera jest zaczynkiem do tego, że jego przyjaciel Paul, niespełniony pisarz, postanawia napisać o nim powieść. O nim i o jego dziennikarskiej misji.

Paul wyrusza w podróż śladami Allmayera, wiodącą przez spustoszone wojną Chorwację i Bośnię, chce na własne oczy przekonać się, jak wygląda praca korespondenta wojennego. Towarzyszą mu jego przyjaciółka, Helena, której rodzice pochodzą z Dalmacji i bezimienny narrator. "Rzemiosło zabijania" to książka o tym, jak właśnie ma powstać powieść - najpierw tragiczna śmierć jednego z przyjaciół, potem zamiar tego drugiego, aby o tym pierwszym napisać, jego nieudana próba pisania powieści, za to bardzo udana próba targnięcia się na własne życie... Paul nie radzi sobie z faktem, że nie można niektórych rzeczy zmienić, nie można tak naprawdę dociec wszystkich prawd i wyjaśnić wszystkiego do końca, zmarli nie powstaną z martwych, i nie można cofnąć czasu ani kolejności minionych wydarzeń. Po prostu nie ma się na to wpływu.

Nie da się uciec od tej książki. Nie jest ona oceną wydarzeń politycznych i ruchów narodowowyzwoleńczych na Bałkanach w latach 90-tych, w efekcie których wybuchła tam wojna. Autor nie rozlicza ze zbrodni wojennych dokonanych na ludności cywilnej, nie opisuje okropności wojny. Skupia się na dziennikarskim fachu, na sposobie przekazywania informacji przez reporterów wojennych, na ich roli w tym przekazie. Należałoby ją może raczej potraktować jako krytykę mediów, pokazujących nam reporterów przed kamerami – często ubranych w kamizelki kuloodporne tylko właśnie na potrzeby nakręconego materiału reporterskiego – w zasadzie tylko po to, żeby widzom oglądającym materiał zasugerować realne niebezpieczeństwo i zagrożenia wojny. Historia opowiedziana przez Norberta Gstreina (austriackiego pisarza, rocznik 1961), jest tak naprawdę zadedykowana niemieckiemu dziennikarzowi „STERN-a”, Gabrielowi Grünerowi (1963-1999), który był postacią prawdziwą. W prasie niemieckiej znalazłam o nim informacje, że pochodził z południowego Tyrolu, ale żył i mieszkał w Hamburgu ze swoją przyjaciółką, dziennikarką mody – właśnie spodziewała się dziecka, gdy Gabriel oraz jego fotograf, Volker Kramer, zostali zastrzeleni 13. czerwca 1999 w Kosowie, 40 km na południe od Prištiny… Wydarzenie to stało się kanwą powieści Gstreina. W momencie, kiedy obydwaj reporterzy zostali podstępnie zamordowani (tajemniczy informatorzy mieli ich zaprowadzić do zbiorowych mogił), wojna w Jugosławii trwała od trochę ponad roku. Rozpoczęły ją masakry Serbów pod dowództwem Slobodana Milosevica dokonane na cywilnej ludności albańskiej w lutym 1998.

Bardzo mi się spodobała opinia z okładki książki. Czytamy w niej mianowicie:

"Ta książka ma w sobie wszystko, czego spodziewamy się po wielkiej literaturze: miłość i szaleństwo, śmierć i zbawienie. Postaci, które jednocześnie zapadają w pamięć i jej umykają. Przemoc, wyobcowanie, ale też czułość i intymność. Jest dbała o szczegół, a równocześnie stawia pytania fundamentalne, ze świadomością pokory, że wie się o wiele za dużo, a równocześnie nic". Andreas Breitenstein (Neue Zürcher Zeitung)

I nic więcej już nie powiem. Nabieram wody w usta. A Wy przeczytajcie sami:-)

AMEN.
Autor: Norbert Gstrein
Wydawca: Wydawnictwo Czarne
Liczba stron: 280
Data premiery: 2009-09-14
Tłumaczenie: Elżbieta Kalinowska
Język wydania: polskiOprawa: Miękka

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie sądziłam, że w Polsce wydawane są książki dość powiedzmy mało znanych u nas autorów. Do tej pory czytałam tylko "Die englichen Jahre" (wydane u nas) i bardzo mi się podobała. Z notki wynika, że ta książka pisana jest w podobnym stylu. Jest nawet motyw pisarza, który nie może pisać.
Być może, kiedyś... chociaż temat wojny chwilowo jest u mnie na cenzurowanym.

Anonimowy pisze...

Podgladam twoj blog od dawna, zapraszam rowniez do moich ksiazek i nie tylko
www.polsko-finskie-zycie.bloog.pl