poniedziałek, 14 lutego 2011

Starorzecza - Antoni Kroh

Wydawnictwo: ISKRY
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 606



O autorze - Antonim Krohu, nie słyszałam nigdy przedtem - no bo niby z jakiej racji - nie po drodze mi było z tym - jak się okazuje - znakomitym etnografem, historykiem kultury, pisarzem, tłumaczem literatury słowackiej i czeskiej. Aż mnie dziw bierze, ale dobrze się stało, że "Starorzecza" w końcu w ręce mi wpadły. Książka, o której mówię, trafiła jak nic w moje upodobania czytelnicze - wspomnienia rodzinne, opowieści i dzieje - cytując autora powiedziałabym - kawał dobrej "przedwojennej" literatury. I mówiąc "przedwojenna" nie o umiejscowienie w czasie mi chodzi, ale o ... , a zresztą przeczytajcie (str. 15):

"W naszej ówczesnej mowie słowo "przedwojenny" oznaczało " solidny, w dobrym gatunku, godzien zaufania". Przedwojenny garnitur, przedwojenny szewc. "Dadzą mi naganę za nieobecność na zebraniu czy nie dadzą, mi to wisi jak kilo kitu u sufitu na przedwojennej agrafce" - zanotowała mama spontaniczną wypowiedź koleżanki w biurze, lata 50. "Masło przedwojenne" (sklepik w Łodzi na Piotrkowskiej, lata 40. Osoba, która to zapisała, była zdumiona, że tylu ludzi na widok tej wywieszki uśmiecha się ze zrozumieniem). (...)
Gdy położyli mnie w szpitalu, pan z sąsiedniego łóżka, starszy człowiek, był właśnie po skomplikowanej operacji. Ordynator podczas codziennego obchodu oglądał go i powtarzał:
- Zrasta się, świetnie się zrasta! Żadnych powikłań! Zuch z pana! Przedwojenna, solidna robota, od razu widać!"

Historie rodzinne, wspomnienia, plotki, anegdotki zasłyszane, zanotowane, skrupulatnie odtworzone w "Starorzeczach", zachowane dla potomnych nie tylko członków rodziny - dzięki publikacji ISKIER dla szerokiej rzeszy czytelników lubiących kilmacik w kolorze sepii, w ułańskim mundurze, z koronkowym kołnierzykiem i fryzurą w przedwojenne loki  - o ludziach, którym przyszło żyć w czasach już po II wojnie światowej, ale - jakby nie było - o "przedwojennej" tradycji rodzinnej. Czytając "Starorzecza" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że oto patrzę na Polaków portret własny - są wśród pojawiających się krewnych, przyjaciół i znajomych zarówno ci wybitni, jak politycy, pisarze, wojskowi dygnitarze, utalentowani artyści, jak i ci najzwyklejsi - np. gosposia (ale z fryzurą a'la Smosarska). Dla mnie to historie smakowite tym bardziej, że wiele z nich z faktami historycznymi niewiele ma wspólnego - a nie o same fakty tu przecież chodzi - autorowi udało się napisać książkę o charakterze wspomnieniowym, ale jednocześnie taką, co to się ją czyta jak najlepszy bestseller. Co mnie się szczególnie podobało, to to, że Antoni Kroh to cudowny "opowiadacz", niektóre opisane wydarzenia mają charakter ... plotek, ploteczek. No wiecie - jedna pani drugiej pani... Ale takich fajnych ploteczek - co to nie są złośliwe, nikomu nie szkodzą... Ogromne poczucie humoru autora i barwne opisy życia wielu bohaterów w czasach bardzo różnych, najczęściej jednak ciężkich (pod względem sytuacji politycznej, gospodarczej, ekonomicznej) to lektura na kilka przyjemnych wieczorów - aż żal, że to już koniec - mnie przynajmniej jak zwykle po takiej lekturze.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Właśnie skończyłam - i podobnie jak ty jestem zachwycona. To książka dla tych wszystkich, którzy lubią czytać pamiętniki. Cudze pamiętniki.

Pozdrawiam. Karolcia

Bernadeta pisze...

Fantastyczna lektura. Często się śmiałam, co wzbudziło powszechne zaciekawienie:)

MySweetDreams pisze...

Karolciu - masz rację. Tego typu książki, to świetny pretekst do podczytywania cudzych pamiętników:-)

MySweetDreams pisze...

Bernadeto - lepiej wzbudzać powszechne zaciekawienie dzięki wybuchom śmiechu znad czytanej książki, niż tym, że właśnie czytamy książki. Słyszałaś zatrważające wieści o stanie czytelnictwa wśród naszych rodaków?

Dziadek pisze...

Dopiero "wpadłem" na "Sklep potrzeb kulturalnych". Po prostu połknąłem tą książkę. Potem wziałem się za: " O Szwejku i o nas", dzisiaj skończyłem. Wypożyczyłem (dla przypomnienia, wszystkie tomy Szwejka a jednocześnie, na dniach, pożyczę lub kupię "Starorzecza". Jestem zauroczony twórczością Pana Kroha. A gdyby tak powstał, przy Jego pomocy, film, reportaż, choćby na jeden z ciekawych, opisywanych przez Niego tematów ? Nawet chyba mógłbym w tym przedsięwzięciu wziąć udział ?

czytelnik pisze...

Jeszcze nikt nie trafił w moje klimaty jak pan Kroh "Starorzeczami".Jdę kupić resztę Pana książek Panie Kroh. Pozdrawiam.

czytelnik pisze...

Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak pan, Panie Kroh. "Starorzecza" to moje dzieciństwo, moja młodość i życie dorosłe. Jak pięknie pisze Pan o rzeczach zwykłych, codziennych. Które przeżywa każdy, ale tylko nieliczni widzą ich sens i treść która wypełni im życie, czy tego chcą czy nie. Panie Kroh idę kupić inne Pana książki jest Pan WIELKI. Pozdrawiam rocznik 54.