wtorek, 17 lutego 2009

Festung Breslau - Marek Krajewski

O Marku Krajewskim i jego kryminalnych powieściach słyszałam już dawno i to, co słyszałam, było bardzo pochlebne i sprawiło, że książki przez niego napisane bardzo chciałam przeczytać. Miałam nawet czytelnicze wyrzuty sumienia, że jeszcze tego nie zrobiłam. Jestem właśnie po lekturze "Festung Breslau" i... dochodzę do wniosku, że to moje poczucie winy było mocno przesadzone - tak jak zachwyty nad panem Krajewskim i jego książkami. A znajomość moją z tym autorem zaczęłam od jego rzekomo najlepszej książki, choć ostatniej w 4-częściowej serii o Eberhardzie Mocku. Może wcześniejsze części są lepsze, ale cóż - nie mam ochoty zapoznawać się z nimi. Powiem tylko tyle - generalnie książkę czytało mi się bardzo źle - ciężko, topornie, przez niektóre fragmenty wprost nie mogłam przebrnąć, a nagromadzenie przekleństw i wulgaryzmów przyprawiało mnie o dreszcze (choć do tych najdelikatniejszych nie należę i mimo całego mojego z nimi osłuchania - po prostu nie lubię) - powieściowe postaci "kurwują" na lewo i prawo (ale chyba dla zrównoważenia tego cytują też łacińskie sentencje). Raziło mnie też przedstawienie bohaterów, momentami nie tyle mocno zarysowane, co po prostu przerysowane. Styl powieści? Zbyt wiele kontrastów (bardzo przejaskrawionych), napisana tak, że nie "wciąga" w swój nurt, nie zapiera tchu w piersiach i nie zaskakuje. Mnie przynajmniej. Łapałam się na tym, że podczas czytania nie mogę się skupić i... myślę o czymś innym. Poza tym nie trzeba jej doczytywać do końca, żeby się dowiedzieć, kto zabił. Nie mogę też powiedzieć, że nie lubię powieści kryminalnych, bo lubię i czytam od czasu do czasu. Nie jest to też kwestia sięgnięcia po tę książkę w nieodpowiednim momencie - jestem przekonana, że kiedykolwiek bym po nią nie sięgnęła, i tak nie podobałaby mi się. Cóż, nigdzie nie jest powiedziane, że wszystko, co czytamy, musi nam się podobać.

Akcja powieści osadzona jest we Wrocławiu w ostatnich tygodniach wojny, wiosną 1945 roku. Sześćdziesięciodwuletni, zawieszony w obowiązkach oficer Eberhard Mock prowadzi prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa pasierbicy znanej antyfaszystki. Doświadczony przez życie bohater przemierza bombardowane miasto, nieustannie narażając się na śmierć. Musi wybierać pomiędzy potrzebą wyjaśnienia sprawy a chęcią zapewnienia bezpieczeństwa żonie, pomiędzy ucieczką z Breslau a pozostaniem w mieście.Festung Breslau to mistrzowsko skonstruowany kryminał, czerpiący z najlepszych tradycji gatunku, niebanalny i zaskakujący. Znakomity język współtworzy zagadkowy nastrój, trzymająca w napięciu intryga powoli odsłania przed czytelnikami swoje tajemnice, postacie są interesujące i niejednoznaczne. Krajewski z niezwykłą dokładnością kreśli obraz dawnego Wrocławia. Tym razem czytelnik prowadzony jest także przez podziemną część miasta, zamienionego przez Niemców w twierdzę.Stali czytelnicy odnajdą w czwartej części cyklu to, co w nim najlepsze, dla nowych stanie się ona z pewnością początkiem lekturowej przygody.

Dla mnie ta przygoda skończyła się, zanim jeszcze zdążyła się zacząć. A w planach czytelniczych mam jeszcze jedną książkę z tych kryminalnych powieści z akcją rozgrywającą się w wojennych realiach - wprawdzie innego autora (Philip Kerr "Marcowe fiołki", w sumie 5 części), ale jestem ciekawa jak wypadnie porównanie i czy w ogóle da się je porównać. Z noty wydawcy dowiedziałam się, że śledztwa będą prowadzone w czasach potęgi i upadku III Rzeszy, czyli w zasadzie w tym samym czasie, co seria książek o Eberhardzie Mocku.

Poczytamy, zobaczymy...

Wydawca: Wydawnictwo WAB
Ilość stron: 286
ISBN: 83-7414-210-3
EAN: 9788374142106
Indeks: 69423857

Brak komentarzy: