"...Wzięła głeboki oddech, chwyciła pierwszą przepiórkę iskręciła jej szyjkę. Nieraz widziała, jak robiła to Nacha, ale ona zrobiła to tak niezdecydowanie, że biedny ptak nie zdechł, tylko biegał po kuchni ze zwisającą na bok głową skarżąc się żałośnie. Ten widok ją przeraził. Zrozumiała, że przy zabijaniu nie wolno być słabym: albo się robi to pewnie, albo sprawia się wielki ból. W tym momencie pomyślała, że dobrze byłoby mieć siłę Mamy Eleny; ona zabija od razu, jednym uderzeniem, bez litości. Chociaż jak się tak dłużej nad tym zastanowić, to nie zawsze. W stosunku do niej zrobiła wyjątek, zaczęła ją zabijać, od kiedy była jeszcze małą dziewczynką, po trochu, po troszeczku, i do tej pory nie zadała ostatniego ciosu. Po ślubie Pedra z Rosaurą Tita, jak ta przepiórka, została z przetrąconą głową i duszą..."
Generalnie czyta się tę książeczkę bardzo szybko, ja jednak za pierwszym razem, kilka tygodni temu, odłożyłam ją na tzw. "zaś" - z pewnością nie był to dobry moment na jej przeczytanie. Wtedy nie spodobała mi się ta historia, taka trochę bajka z odrobiną magii. Ale zachęcona opinią siostry, zakochanej w "Przepiórkach...", sięgnęłąm po nie jeszcze raz. Tym razem nie tylko doczytałam do końca, ale nawet nie spostrzegłam, kiedy się historia Pedra i Tity skończyła. A gdy skończyłam, zauważyłam, że ciągle wracam do tej książki myślami - do ich miłości i pasji, i zastanawiam się nad moją miłością i moimi pasjami. Muszę bardziej dbać o to, co mam - do takiego wniosku doszłam - bo niby to takie oczywiste, że aż wyświechtane - ale dopóki ktoś tego nie nazwie, nie wypowie, człowiek nie zastanawia się nad tym. Mnie ta niepozorna książeczka zmusiła do przemyśleń i bardzo się z tego cieszę.
PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
wydanie pierwsze 1993.r
ISBN: 83-06-02332-3
Format: 11x18cm, 218 stron
Oprawa: Miękka
Wydanie: 1