skip to main |
skip to sidebar
A po burzy zawsze słońce...
Nad naszym miasteczkiem przeszła dziś straszna nawałnica, nagle zrobiło się ciemno jak w nocy, a z nieba oprócz zwyczajowego deszczu spadł grad. Z okna mojego biura nie było nic widać. Rzecz działa się o 14.50, a gdy 10 minut później jechałam do domu, u nas zaświeciło przecudne słońce, "pompa" natomiast przeniosła się w tym czasie nad centrum.
Prawda, że pięknie kontrastuje ten biały budynek z granatowym odcieniem nieba? Ale szczerze przyznaję, że przez moment powiało grozą...
10 komentarzy:
Oj, wiem co to urwanie chmury. W połowie czerwca zeszłego roku w biały dzień, koło g. 12-13, zrobiło się wpierw szaro, potem ciemno. Prąd wyłączony, komputery padły i wszystkich ogarnął strach. Potężna burza przeszła, zalała moje miasto. Tak to natura potrafi czlowieka zadziwić iprzestraszyć.:)
Oj tak, Matyldo - a wszystko to trwało zaledwie kilkanaście minut. W tym roku natura nas ciągle nas zaskakuje:-)
ładnie;) jak w książce Kinga:D
nawiasem mówiąc, lubię burze. ale takie lekkie, niegroźne. i najważniejsze: kiedy moje autko stoi bezpiecznie w garażu;D
A ja, Lupo, burz nie lubię - ani tych w naturze, ani tych "w szklance wody" - uwielbiam natomiast deszcz - mój wygodny fotel na tarasie, koc w kratę, ciekawa książka i kubek mocnej, słodkiej herbaty śmietankowo-karmelowej - i cóż, że może to kiczowato - tak lubię i już:-)
może być takie rozwiązanie, ale ja do czytania i tak lubię najbardziej zimę i późną jesień. ale naj to zimę:)
A jak to się stało, że JA tego NIE zauważyłam. Fajne zdjęcie:)
Lupo, święta racja - jak już nie mogę czytać na dworze, bo jesień albo zima, to też tak lubię - zestaw jak wyżej, tylko że zamiast letniego fotela na tarasie albo w ogrodzie wygodna sofa w salonie, no i moja specjalna lampa do czytania:-)
Be.el - bo pracujesz w innym mieście, 30 km dalej?:-D
U nas też późnym wieczorem przeszła nawałnica z piorunami i potężnymi błyskawicami. Trwało to długo, oddalało się i wracało. Nutta
Witaj Nutto:-) Moim zdaniem, natura już swój limit na ten rok wyczerpała - burzom i nawałnicom (tak jak parówkowym skrytożercom) mówię "NIE". A w czerwcu mieliśmu tu u nas, w Wielkopolsce, jedną taką niedzielę, że przetoczyły się nad nami cztery burze - moja 2-letnia Klara nauczyła się wtedy mówić 3 nowe słowa: pada, nie pada i burza - to był jak dotąd jedyny pożytek z niepogody:-D
Prześlij komentarz