
Prawdę mówiąc spodziewałam się Bóg wie czego - po lekturze "Kwiatu Śniegu i sekretnym wachlarzu", który był moim zdaniem rewelacyjny, "Miłość Peonii" okazała się dla mnie trochę za... płaska. Dostałam tę książkę od mojej przyjaciółki z Niemiec - pomyślałam więc, że problem jest z natury tych językowych. Wypożyczyłam więc polskie wydanie z biblioteki. I NIC... Nie mogę. I wstawiam z powrotem na półkę. W tej chwili nie mam nawet nadzieji, że może kiedyś...
Niemniej cieszę się jednak, że wreszcie zniknie ta książka z mojego stolika nocnego, a jej miejsce zajmie całkiem przyjemny stosik książkowy przygotowany specjalnie na jesienne dni i wieczory.
3 komentarze:
Ja zamierzam właśnie przeczytać "Kwiat śniegu..." słyszałam o niej wiele dobrego.
"Kwiat..." mogę naprawdę gorąco polecić. Tak mi się spodobał, że sięgnęłam po "Miłość Peonii" - może za szybko, może zbyt wiele sobie obiecywałam po tel lekturze, nie wiem...
Witam! Kwiat śniegu spodobał mi się bardzo, a miłość Peonii podobnie jak Ty odłozyłam, to dziwne bo prawie przy końcu. Wymordowałam się z nią strasznie. Generalnie bez szału.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz