środa, 17 czerwca 2009

Holunderzeit (Pora czarnego bzu) - Leonie Ossowski

Żal, że to już koniec książki, żal, że koniec tej śląsko - berlińskiej trylogii, ale nie koniec mojej fascynacji literaturą Leonie Ossowski (pisałam o nej już wcześniej tu i tu). Niech żałuje, kto nie zna języka niemieckiego, gdyż poza jednym tytułem "Wolfsbeeren" (Wilcze jagody) nie przetłumaczono jeszcze jej książek na język polski, a szkoda, bo autorka urodzona w dzisiejszej Osowej Sieni tworzy niepowtarzalny klimat w swoich powieściach, przesiąknięty historią tą dawniejszą i współczesną, przedstawia nam swoich bohaterów na tle wydarzeń z epoki, tym razem z końca lat 80-tych XX w. z doskonale zarysowanym tłem społeczno-polityczno-obyczajowym. "Holunderzeit" to historia o bardzo trudnych wyborach życiowych, o próbie odnalezienia swojego miejsca w życiu, o poszukiwaniu prawdy i o długiej drodze do przebycia, zanim się osiągnie upragnione szczęście. Tylko, że na końcu tej drogi nie zawsze czeka to, czego z taką niecierpliwością wypatrywaliśmy. "Holunderzeit" to również historia ostatecznego wyjaśnienia tajemnicy Anny z I i II tomu trylogii. Tylko, że ta wielka tajemnica okazuje się być koniec końców parszywym kłamstwem.
A trudne wybory? No cóż - akcja osadzona jest w 1988 r., w momencie, kiedy Polska znajduje się jeszcze w okowach komunistycznego jarzma, (kiedy to, co się w naszym kraju dzieje, nieuchronnie prowadzi do zmian, które rok później wywołają fale zamieszek i strajków, w efekcie których 4 czerwca 1989 odzyskaliśmy po raz kolejny niepodległość) - sytuacja polityczna i gopspodarcza w kraju nie jest wesoła, a znajoma Anny, Friedel Kowalek (przed wojną służyła w pałacu w Rohrdorfie), Niemka z pochodzenia, ale "wżeniona" w polską rodzinę, postanawia w wieku 60 lat wrócić do "Reichu" - za jej namową decydują się na to również jej dorosłe dzieci: Janka z mężem Józefem oraz Tomek z żoną Renatą i kilkuletnim Janem. Zostawiają w Polsce swoje domy, wyprzedają swój dobytek, rezygnują z pracy i jakiejś stabilizacji życia w małym, prowincjonalnym wiejskim środowisku. Przychodzi taki moment w ich życiu, kiedy zastanawiają się, na co ta cała harówka, kiedy nie ma co kupić za zarobione pieniądze, a tych z kolei nie wystarcza, aby zaopatrywać się w artykuły dostępne tylko na czarnym rynku - nagle staje się dla nich jasne, jak są biedni - ciągle tylko kapuśniak na obiad, buraczki albo dynia (po naszemu, "poznańsku" - bania), a to co mają w swoich szafach do ubrania, można by policzyć na palcach jednej ręki. Podejmując decyzję o wyjeździe rzucaja na szalę wszystko co dotychczas osiągnęli przeciwko wielkiej niewiadomej, ogromnym nadziejom i niewątpliwemu rozczarowaniu, że to jednak nie tak miało być. Wątpliwości targające "polskimi Niemcami", czy podjęli słuszną decyzję o wyjeździe, czy wytrzymają i czy zaaklimatyzują się w nowym otoczeniu, w nowej ojczyźnie, czy nauczą się wcale niełatwego nowego języka - do tego bardzo realistyczne przedstawienie problemów z załatwieniem dokumentów (korupcja polskich urzędników), później smutne i trudne życie w obozie uchodźców (długie oczekiwanie na papiery legalizujące pobyt w Niemczech), brutalna rzeczywistość przypadkowego spotkania z niemieckimi Neonazis - wszystko to sprawia, że nie można oderwać się od lektury, która jest dla czytelnika tak interesująca , że szuka się byle pretekstu, żeby znów poczytać - poza tym - dawka wielkich emocji i świadomość uczestniczenia w życiu bohaterów. Po prostu świetna lektura.

Ta część trylogii chyba najbardziej do mnie "przemówiła", odebrałam ją bardzo osobiście - w wielu miejscach myślałam, że autorka spisała moje wrażenia - bo w 1999 też spakowałam kilka walizek i wyjechałam z mężem i córkami do Niemiec - ale nie "na pochodzenie", nie było już wtedy obozów uchodźców i w ogóle sytuacja polityczna i gospodarcza była już o wiele bardziej zmieniona niż ta z powieści Ossowski. Pamiętam, jak moja siostra zapytała mnie, czy się nie boję - bałam się, i to jeszcze jak . Ale co miałam do stracenia? Głodową nauczycielską pensję pani magister filologii germańskiej, 6 razy w tygodniu 3-4 godziny korków, żeby dorobić do pensji, męża zasiłek dla bezrobotnych - to wszystko postanowiliśmy "stracić". Ale my wyjeżdżjąc wiedzieliśmy, że nie jedziemy "w ciemno" - mamy pracę, mieszkanie, baaardzooo godziwe wynagrodzenie i samochód służbowy. Trafiło się, jak przysłowiowej ślepej kurze ziarno - dziś, z perspektywy czasu i po lekturze "Holunderzeit" wiem, że ogromnie pomogła nam świadomość, że to jest tylko przejściowy etap w naszym życiu, na kilka lat i że wracamy do Polski - do rodziny i przyjaciół, do naszego domu, który w międzyczasie wybudowaliśmy. Bohaterowie "Holunderzeit" są podzieleni - Tomek i Renata układają sobie życie w nowych realiach, nie myślą o powrocie, natomiast Janka i Józef pracują i składają każdy zarobiony grosik na kupkę, żeby móc wrócić do kraju. Największą cenę za podjęcie decyzji o wyjeździe na Zachód płaci biedna, stara Friedel. Tak bardzo pragnie szczęścia swojego i swoich dzieci, że nie może poradzić sobie z tymi wszystkimi zmianami - wielkim miastem (Berlin) oraz brakiem pracy i mieszkania - wszystko to odbija się na jej zdrowiu psychicznym i kończy bardzo głęboką depresją.

"Holunderzeit" to powieść zamykająca tzw. "śląską" trylogię o Annie. To w tej chwili moja ulubiona książka, z mnóstwem wystających żółtych karteczek, którymi zaznaczałam co ciekawsze fragmenty. Długo ich stamtąd nie wyciągnę... "Holunderzeit" to książka, przy której śmiałam się i płakałm, a takie poruszające mnie do głębi książki bardzo lubię i często do nich wracam.


Dla tych znających język niemiecki: G O R Ą C O P O L E C A M ! ! !


Z okna w kuchni mam akurat widok na krzak czarnego bzu, który zakwitł w parku przed moim domem:-)


autor: Leonie Ossowski
tytuł oryginału: Holunderzeit
język oryginału: niemiecki
liczba stron: 430
rok wydania: 1991
oprawa: twarda
wymiary: 13,9cm x 21,1cm
wydawca: Hoffmann & Campe
ISBN (13): 978-3-455-05751-5
ISBN (10): 3455057519

Brak komentarzy: