środa, 17 czerwca 2009

Kosmofobia - Lucia Etxebarria

Dlaczego "Kosmofobia" jest mi obca

Po wielu dniach nieobecności, wracam na strony mojego blogu. A powrót jest to z kwaśną miną...

Kosmofobia (chorobliwy lęk przed ogromem wszechświata i uświadomieniem sobie swojego prawdziwego w nim miejsca) jest mi całkowicie obca – zarówno książka, napisana przez Lucię Etxebarrię, jak i tytułowy stan lękowy. Nie boję tego, że Kosmos jest nieskończenie wielki, nie przeraża mnie też moje w nim miejsce, które skądinąd bardzo lubię. A tak w ogóle to do strachliwych nie należę, więc zaryzykuję stwierdzenie, że „Kosmofobia” - nie będę owijać w bawełnę – najzwyczajniej w świecie nie spodobała mi się. Jeszcze mam wrażenie ...hałasu? Takiego jakiegoś „niczego” w środku (nie nazwałabym tego pustką) - nie wiem jak to określić, ale jeszcze mi dudni w głowie od pokrzykiwań krewkich Marokańczyków, Ekwadorczyków i Hiszpanów, na przykład wyzywających swoją kobietę od popierdolonej k.... i rozbijających jej popielniczkę na głowie. Nie, nie ma tych przekleństw aż tak dużo w tej współczesnej madryckiej opowieści, ja też do tych najdelikatniejszych nie należę (mnie również zdarza się nieraz zakląć), ale jakieś uczucie – nie wiem – niesmaku? czytelniczego niezadowolenia? rozczarowanie? pozostało we mnie po lekturze „Kosmofobii”.

„ To jest książka o utraconych i wykorzystanych szansach. Jeśli triadę sukcesu tworzą szczęście, spryt i odwaga, mam nadzieję, drogi czytelniku, że dasz jej szansę i do jej lektury nie zniechęci Cię fakt, że odważyłam się wyjść poza ramy istniejących gatunków. Użyłam mego sprytu, ale Ty musisz ocenić, czy dobrze” [str.11]. Dla mnie jest to książka, która podczas czytania „działa się” na zewnątrz mnie – rzadko mi się to zdarza - bardzo wielu bohaterów, o bardzo egzotycznych imionach, z bardzo wielu różnych kultur, niby powiązanych ze sobą, ale tak naprawdę trzeba się zastanowić, co rzeczywiście tych ludzi łączy, chyba tylko madrycka dzielnica Levapiés, w której mieszkają – mieszanka narodowości i kultur, prawdziwy tygiel: „(...) w końcu ta dzielnica jest dzielnicą wielu kultur – ale nie wielokulturową, co zawsze podkreśla Claudia – poszczególne społeczności żyją obok siebie, ale się nie przenikają, nie przekraczają granic (...)” [str.25] Obok dorosłych bohaterów pojawiają się też dzieci, te, którymi rodzice nie są w stanie sami się zajmować; dzieci szwendające się po ulicach z kluczami na szyi; dzieci, którymi w końcu interesują się pracownicy opieki społecznej, wysyłając je do ośrodka prowadzonego przez opiekunów i wolontariuszy.


Podczas czytania „Kosmofobii” miałam nieodparte wrażenie takiej jakby wariackiej jazdy szybką kolejką w parku rozrywki – niesamowita szybkość 120 km/h, niesamowity hałas, niesamowita ilość zupełnie przypadkowo spotkanych ludzi i niesamowicie niespójny zlepek ich losów. Wrażenie rozgardiaszu, krzyków i wielkomiejskiego hałasu potęgowanego hałaśliwym sposobem bycia bohaterów książki – emigrantów z różnych stron świata. Nie znam hiszpańskiego, żeby sięgnąć dla porównania po oryginał, trudno jest mi więc powiedzieć, czy to styl autorki jest taki nieprzypadający do serca, czy też możeza sprawą pani tłumaczki nie można myśli na czytanym słowie skupić? Nie wiem...


Autorka niewątpliwie usiłuje zaprosić nas do szukania prawdy i stawiania pytań – ale trudno z tego jej zaproszenia skorzystać – książka sprawia wrażenie bardzo dynamicznej, kolorowej i bardzo niespójnej, trudno się w jej lekturę zaangażować. Po przeczytaniu „Kosmofobii” dochodzę do wniosku, że to „czytelniczo” bardzo smutne, ale nie miałabym żadnego pytania, które mogłabym zadać pani Etxebarii.

Ale nie zniechęcajcie się moją opinią - autorka to w końcu jedna z najbardziej charyzmatycznych i obiecujących pisarek hiszpańskich, laureatka nagród Premio Nadal, Premio Primavera i Premio Planeta. Mnie jednak nie zawsze zachwyca to, o czym z zachwytem pieją krytycy literaccy. I tak bywa...

Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2009
Oprawa: Miękka
Format: 20.5x14.5 cm
Ilość stron: 344
ISBN: 9788374956321
Tytuł oryginału: Cosmofobia
Tłumacz: Ignas-Madej Weronika


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

książka fajna, ale lepsza w oryginale. tłumaczenie wygładzone i ugrzecznione, a etxebarria do grzecznych dziewczynek nie należy. ani większość jej bohaterek/ów