piątek, 19 czerwca 2009

Tak od niechcenia...

Jestem ostatnio... leniwa jakas, apatyczna, nie chcąca niczego. Nie wiem - wpływ pogody to kiepskiej czy co? W pracy mi źle i nic mi się nie chce, w domu mi dobrze - ale tez nic mi się nie chce. Pogoda do bani, perspektywy na urlop żadne, bo dopiero co zaczęłam pracować...W sumie doszłam do bardzo trafnego odkrycia na temat mnie samej w ciągu kilku ostatnich tygodni, tak gdzieś od początku czerwca, kiedy to moja Najstarsza na Wyspy do mojej sis poleciała - że gdyby mi się tak chciało jak mi się nie chce - to byłabym tytanem pracy. No naprawdę - mogłabym góry przenosić.

Ale mi się nie chce.

Ogródek zarasta, wyprane rzeczy wiecznie wiszą na suszarce. Nawet przeczytanych książek opisać mi się nie chce. I baaardzo tęsknię za moją Nicole; jeszcze do mnie tak do końca nie dotarło, że mi jedno pisklę z gniazda w świat na trzy miesiące poleciało. Zostało mi w gnieździe jeszcze jedno pisklę i jedno pisklątko, ale brakuje mi mojej Najstarszej. I gdzieś tak w głębi duszy, pomyślałam sobie, jak to dobrze, że mam trzy córcie, a ich rozpiętość wieku pozwala mieć nadzieję, że nie wyfruną mi z domu wszystkie naraz - chociaż kto to może wiedzieć. Czyzby był to początek syndromu pustego gniazda? W takiej chwili jak dzisiaj uświadamiam sobie, jak ważne są przyjaźnie, kontakty ze znajomymi i z rodziną, własne pasje, praca i wszystko inne, co kiedyś w przyszłości pozwoli wypełnić ten czas, który do momentu usamodzielnienia dzieciaków im poświęcamy.

No, nic... - nawet spać mi się nie chce, więc teraz idę poczytać o moim kochanym Kurcie, a jutro z samego rana zadzwonię do Ady - nie widziałyśmy się od baaardzo długiego czasu. I jutro też, jak juz mi się zechce chcieć - napiszę o mojej ostatniej namiętności - do kryminałów... i pewnego Kurta (już drugą ksiązkę o nim czytam:-)))

3 komentarze:

clevera pisze...

Przejdzie, zawsze przechodzi. :)

Lilithin pisze...

Przejdzie, córka wróci, pogoda się poprawi, to i więcej chęci do robienia czegokolwiek się znajdzie :)

MySweetDreams pisze...

Wiem, że przejdzie, ale tak mnie jakoś ostatnio chandra zżera, a ta cholerna pogoda niech się już wreszcie poprawi - jak rano wstaję i widzę słońce, to jadę do pracy jak biblioteki albo księgarni - na skrzydłach, a jak pada - szkoda gadać...