środa, 17 czerwca 2009

"Weichselkirschen" Leonie Ossowski

O moim zachwycie twórczością Leonie Ossowski pisałam przy okazji recenzji "Wolfsbeeren" ("Wilczych jagód"), o samej autorce również, zainteresowanych odsyłam więc do mojego pierwszego wpisu o niej [Rohrdorf - "mała ojczyzna" Leonie Ossowski z 28.02.2009]





Akcja “Weichselkirschen” (“Wiśni”) rozgrywa się trzydzieści lat po wydarzeniach opisanych w „Wilczych jagodach”. Książka ta wchodzi w skład śląskiej trylogii autorki („Weichselkirschen”(1976), „Wolfsbeeren” (1987) i „Holunderzeit” (1991) i powstała jako pierwsza ze wspomnianych już części (chociaż wydarzenia w niej opisane mają miejsce, jak już wspomniałam, w latach siedemdziesiątych). Dla czytelnika rozpoczynającego swoją przygodę z literaturą Ossowski polecam właśnie jako pierwsze „Wilcze jagody”, potem „Wiśnie” I jako ostatnie – „Porę czarnego bzu” - tylko w takiej kolejności można je przeczytać.

W tej części niemiecki Rohrdorf nosi polską nazwę Ujazd (a nie tak jak w „Wilczych jagodach” Osowa Sień) i jest już prawdziwie polski, ba! – jest prawdziwie polski z tamtych lat, czyli napiętnowany socjalistycznym ustrojem naszego kraju (nad wszystkim góruje Kombinat ze swoimi hodowlami świń, bydła, owiec, koni, w którym wszyscy pracują „dla piękna I dobrobytu naszej ojczyzny oraz szczęścia wszystkich jej mieszkańców”, „budują potęgę socjalistycznej Polski i z wiarą oraz z ufnością patrzą w nowe jutro”). Do tego Ujazdu, po trzydziestu latach, do dawnego majątku swojego ojca, w którym wychowywała się w dzieciństwie i który musiała opuścić jako kilkunastoletnia dziewczyna w 1945, przyjeżdża dziennikarka Anna von Zertsch, ale już pod innym nazwiskiem. Celem jej podróży jest napisanie cyklu kilku, kilkunastu reportaży o Polsce, zamierza więc spędzić tu trzy miesiące. Jest to czas, który Anna wykorzystuje na odnowienie dawnych znajomości oraz przyjaźni, na poznanie nowych mieszkańców wsi; bierze czynny udział w wiejskim życiu, towarzyszy mieszkańcom podczas narodzin i w godzinie śmierci, podwozi ich swoim pięknym samochodem, dyskutuje z listonoszem Suszko, ze Staszakiem, Perką i pije z nimi wódkę przed sklepem Kirkora. Ale nie wszyscy darzą ją sympatią i zaufaniem. Większość mieszkańców zastanawia się , po co Anna wróciła. Tylko czy przyjazd Anny do Ujazdu można nazwać powrotem? Czy tego czasu, który ma w nim spędzić, wystarczy jej na napisanie cyklu reportaży? Jak się zachowa, gdy się dowie, że jej pierwsza, wielka miłość z Rohrdorfu, polski robotnik w majątku jej ojca w czasie wojny - Ludwik Janik, pełni w kombinacie funkcję dyrektora?

Ossowski wprowadziła do powieści tak wielu bohaterów - mieszkańców wsi, o tak bardzo zróżnicowancych charakterach, że na początku trudno się połapać w ich wzajemnych skoligaconych zależnościach, niewielu bohaterów z pierwszej części pojawia się w "Wiśniach". Ale przez to powieść jest niezwykle barwna i swojska. Poza tym sposób pisania autorki, jest na początku również dość mylący - całość tekstu, opisy i wypowiedzi bohaterów są zapisane tak samo, tzn. bez zaznaczenia w tekście, że akurat ktoś coś mów i- nie ma więc myślników ani cudzysłowów. Dopiero z czasem nabiera się niejako wprawy w czytaniu tego tekstu. Autorce udało się przedstawić bardzo ciekawą "wiejską" historię, wplatając w nią barwne losy mieszkańców oraz niektóre fakty z historii stosunków polsko-niemieckich. Uniknęła przy tym stereotypów.

Powieść czyta się generalnie bardzo dobrze, szybko, interesująca narracja, ciekawie splecione losy bohaterów i wielka tajemnica Anny z czasów końca wojny, sprawiają, że przy książce nie można się nudzić. Jest tylko jeden mankament tej powieści - jest to książka tylko i wyłącznie dla znawców .... języka niemieckiego w stopniu zaawansowanym, do dnia dzisiejszego bowiem nie została prztłumaczona na język polski - można ją zatem przeczytać tylko i wyłącznie w oryginale... Dodam jeszcze tylko, że dla mnie lektura "Weichselkirschen" była podróżą w czasie do mojego dzieciństwa - dzięki tej powieści doskonale przypomniał mi się ten "smaczek" z dawnych lat.

W internecie znalazłam jeszcze informację, że powieść została sfilmowana w 1979 r. przez Michaela Günthera, a większość znaczących ról została zagrana przez polskich aktorów (Franciszek Pieczka, Aleksandra Śląska, Kazimierz Wichniarz, Daria Trafankowska i in.). Teraz, kiedy już te moje "Weichselkirschen" przeczytałam. pokuszę się o dotarcie do filmu i obejrzenie go. Zobaczymy, co lepsze:-)

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Piper;
Wydanie: 11 (marzec 2008)
Język: niemiecki
Ilość stron: 400
ISBN-10: 3492210279
ISBN-13: 978-3492210270
Wymiary: 19 x 12,1 x 2,4 cm


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Szkoda ,że nie przetłumaczono na język polski całej tej trylogi, bo języka niemieckiego nie znam a bardzo bym chciała przeczytac.W Osowej Sieni spędziłam dzieciństwo choc w tych czasach nie było mnie jeszcze na świecie.