Zdjęcia skopiowałam stąd
„Niczym zamczysko, pośrodku długiej liczącej tysiąc dusz wsi, sprawiał wrażenie napuszonego i przeładowanego, jak chciał tego styl z przełomu wieku… Zbudowany z przepychem, jakoś nie pasował do otoczenia, niezależnie, czy patrzyło się na niego zimą, czy latem, w poświacie księżyca, czy w pełnym blasku dnia. Nad chłopskimi zagrodami górował w dwójnasób, a czworokątna kryta gontem wieża była o wiele wyższa niż starsze od niej drzewa w pałacowym parku”
Leonie Ossowski zaczęła pisać w latach pięćdziesiątych - jako pierwsze powstały scenariusze filmowe i krótkie opowiadania, a swoją pierwszą powieść „Wer fürchtet sich vorm schwarzen Mann?” (Kto się boi czarnego luda?) - wydała w 1968 roku. Jej literacki dorobek to około 20 powieści i zbiorów opowiadań. W Polsce ukazała się jej książka „Wilcze jagody” (1998). Jest dzisiaj jedna z najbardziej znanych i lubianych autorek w Niemczech (obecnie żyje i tworzy w Berlinie). Jej dorobek literacki cieszy się uznaniem nie tylko czytelników, ale i krytyków literackich - za swoją twórczość zdobyła wiele nagród i wyróżnień ( m. in. 7 września 2007 wyróżnienie "Zasłużona dla kultury polskiej", przyznane jej w dowód uznania za wkład w pojednanie polsko-niemieckie przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Michała Ujazdowskiego). Głównym założeniem pisarki jest pielęgnowanie pamięci o swojej utraconej "małej ojczyźnie" - w swoich utworach pisze (I to jak pisze!!!) o życiu w Osowej Sieni, aby uchronić przed zapomnieniem, to co w pamięci zachowała, aby przekazać to swoim czytelnikom i zachować dla potomności. W pisaniu Leonie Ossowski wyczuwa się ogromną tęsknotę za minionymi latami, za ziemią swych przodków i za utraconym "krajem lat dziecinnych" - z tej wielkiej tęsknoty powstała powieść "Wilcze jagody"- powieść godna polecenia dla tych wszystkich, którzy lubią klimaty dobrego życia w rodzinnej wiejskiej posiadłości i z wielką historią w tle.
Skończyłam czytać "Wilcze jagody" i aż się boję "uderzyć w klawisze", aby jakimś jednym fałszywym tonem nie zmącić tej wspaniałej harmonii przepięknie opisanych krajobrazów, wydarzeń i ludzi. Opisanych pięknym językiem - czytałam w oryginale, ale dla porównania wypożyczyłam polskie tłumaczenie p. Eugeniusza Wachowiaka - czytelnik ceniący sobie piękno języka polskiego będzie bardzo kontent - celowo użyłam tego określenia - to właśnie dzięki stronie językowej powieści odkryłam, że niewymieniona w powieści z nazwy Wschowa jest piękna (a znam to dość brzydkie miasto, gdyż kilka razy w roku odwiedzamy tam naszych przyjaciół Tomka i Madzię) - i wcale nie trzeba znać miejsc, o których Leonie Ossowski pisze - można je sobie doskonale wyobrazić - obrazy przedstawiające Rynek, gimnazjum czy dworzec kolejowy same stają przed oczyma. A autorka opisuje nie tylko miejsca dziś już nieistniejące, ale i te, które można zobaczyć współcześnie.
Akcja powieści przedstawiona została przez autorkę na dwóch płaszczyznach - ta właściwa rozgrywa się w latach 1933 - 1945 (kiedy Hitler dochodzi do władzy i coraz skuteczniej ją rozszerza i umacnia), i retrospektywnie w czasie od 7.11.1918 - mamy tu więc do czynienia z bardzo pięknie przedstawionymi czasami dwudziestolecia międzywojennego i II wojny światowej. W swoich wspomnieniach bohaterka powieści, Sophie, pisze nie tylko o swoich studiach malarskich w Monachium, o szalonych latach dwudziestych ubiegłego stulecia, wystawnych balach i rautach, wyścigach konnych, o śmietance towarzyskiej międzywojennego Berlina, ale również o postępującym wszechobecnym kryzysie gospodarczym i politycznym (brzmi jakoś znajomo???), galopującej inflacji (np. chlep kosztował wtedy milardy papierowych marek, popularny był handel wymienny i za wszystko płacono produktami), a Berlin pewnej pamiętnej zimy 1923 roku pachniał tylko brukwią - z brukwi było dosłownie wszystko: kotlety, kiełbasa, ciasto, a nawet kawa (jestem ciekawa, jak to mogło smakować, mam nadzieję że nam nasz kryzys czegoś podobnego nie zgotuje). Sophie mieszkała wówczas u swojej ciotki Hedwig, i jako tako nie mogła narzekać - dzięki paczkom otrzymywanym ze Szwajcarii od rodziny zmarłego męża ciotka nie miała biedy, a w jej domu zawsze był olej, masło, wędliny czy ciasto. Sophie zwraca również uwagę na to, że wraz ze spadkiem wartości pieniądza przestały się liczyć w Niemczech jakiekolwiek wartości moralne. Np. na ulicach Berlina panowały zamieszki i ogólny niepokój po nieudanym puczu Hitlera w Monachium - i mimo, że Hitlera aresztowano, ulice miast roiły się od nazistów wdających się w bójki z komunistami i wybijających szyby w żydowskich sklepach. A później następują lata spędzone na wsi, małżeństwo. I w to wszystko wpleciona miłość - najpierw do Filipa, potem do Klemensa i wreszcie do Leopolda von Zertsch, a dzięki temu ostatniemu również do Rohrdorfu, do pięknej okolicy i wspaniałych ludzi.
"Wilcze jagody" przedstawiają życie dwóch ostatnich pokoleń właścicieli Osowej Sieni (sprzed 1945) - Sophie i Leopolda Zertsch, oraz ich córek: Laury, Anny i Marii. Autorka poświęca dużo miejsca społeczności Niemców i Polaków na teranch przygranicznych - w lasach koło Osowej Sieni przebiegała granica polsko - niemiecka. Ogromny wpływ na losy bohaterów powieści miała w owym czasie nazistowska propaganda i ideologia faszystów, poddanie się im niektórych mieszkańców (np. Killert, Teopendorf, WeiB) albo próby przeciwstawiania się im (baron Zertsch, pan von Kuttlau) - ale mimo to, albo może dzięki tym licznym odniesieniom do autentucznych wydarzeń historycznych, czyta się powieść Ossowski z zapartym tchem i z wypiekami na twarzy.
Moja ocena: 6/6
Wydanie niemieckie: Tytuł oryginału: "Wolfsbeeren. Weichselkirschen. Holunderzeit" (Wilcze jagody. Wiśnie. Pora czarnego bzu) Wydawca: Ullstein Tb (August 2000) Ilość stron: 1149 ISBN-10: 3548248160 ISBN-13: 978-3548248165
(prezentowane przeze mnie wydanie jest obecnie niedostępne w sprzedaży na niemieckim rynku księgarskim, ale można dostać wszystkie trzy części osobno, każda kosztuje ok. 10€)
Wydanie polskie:Wydawca: Rebis Miejsce i rok wydania: Poznań 1998 r. – Ilość stron: 396 stron ISBN: 83-7120-364-0
Tłumaczenie: Eugeniusz Wachowiak. (Nakład „Wilczych jagód” w j. polskim jest od dawna wyczerpany, ale warto szukać w bibliotekach i na www.allegro.pl - sprawdziłam, na allegro na razie nie ma:-(
1 komentarz:
Właśnie skończyłam czytać powieść "Wilcze jagody" i było to dla mnie pasjonujące głównie ze względu na to, że mieszkam od 25 lat koło Wschowy. Pałac w Osowej Sieni miałam okazje obejrzec na własne oczy, piękny park również.Ponieważ pochodzę z Wielkopolski, zawsze bardzo interesowało mnie życie na Ziemiach Odzyskanych i los ludzi, którzy sie tu usiłowali zadomowić. Zauważyłam,że nie przychodziło im to bez trudu , tak jakby nie mogli uwierzyć, że to miejsce zawsze już bedzie ich domem.W niektórych wypowiedziach mieszkających w okoliach Wschowy ludzi dało się wyczuć strach, że dawni mieszkańcy tych ziem powrócą tu i będą chcieli odzyskać swoje domostwa. Ta obawa brała sie stąd, że duża część obecnych mieszkańców okolicznych wsi, w tym Osowej Sieni pochodzą z terenów zza Buga. Ci ludzie przeżyli w czasie wojny zbyt wiele , żeby teraz z pełna ufnością gospodarzyć na podarowanych lub kupionych gospodarstwach z poczuciem bezpieczeństwa.
Ponieważ dla mnie- Wielkopolanki, było to wszystko nowe i niezrozumiałe, staram się zrozumieć mentalność ludzi, wśród których przyszło mi mieszkać tak długo. Moge to osiągnąć m.in. starając się poznac realia tamtych czasów losy ludzi, którzy musieli ulec wichrom historii.
Prześlij komentarz